wtorek, 6 października 2015

le train

(fot. internet)

bywam... o trzy dni za krótko, o trzy lata za długo... o trzy kroki za blisko, o trzysta kilometrów za daleko... o trzy zdania za mało, o trzy słowa za dużo... o trzy stacje nie w tym kierunku... dorzucam swoje trzy grosze do trzech razy sztuka... mam zarezerwowane miejsce w trzecim wagonie, jak na trzeciej planecie od słońca... spakowałam się w ozdobny papier, zawiązałam kokardkę... i opakowałam się w oczekiwanie na rozpakowanie...  bo przyszedł czas oczekiwań i znaków zapytania... drażniących przeciągów... drążących wieczorów i drążącego milczenia... długich pociągów i długich tuneli... zastanowień i podumań z twarzą przyklejoną do szyby... w ciepłym przedziale, w niepodziale zdań nadmiernie złożonych... piętrzących się szczytów, litych skał już zaraz oprószonych śniegiem... siedzę spokojnie i patrzę przez okno w dół, w tę górską przepaść... spuszczam głowę i idąc patrzę pod nogi... szeleszczą czerwone liście pod butami... jesienne drobiazgi i drobne zmiany kolei... piętrzą się koleiny codzienności... postoję do późna w kolejce po bilet... po raz trzeci czerwoną kolejką w grudniu wjadę pod rodzinną choinkę...



4 komentarze: