wtorek, 11 sierpnia 2015

le ciel d'août...


(fot. internet)


przyjacielu, sierpniowe noce znowu rozbłyskują naszymi życzeniami, świetlistymi szansami prosto z nieba... przez dłuższy czas pomagaliśmy urzeczywistnić się tamtym, by dziś móc wymarzyć sobie nowe, choć tak bardzo podobne do tych starych... starymi fotografiami łatamy dziury w niebie, pozostałe po spadających gwiazdach... każde nasze marzenie odbija się światłem w kosmosie... jesteśmy stamtąd... z daleka i z bliska... z wczoraj i z jutra... dziś lecimy, w pośpiechu łapiemy ogony kolejnych rozpędzonych komet... przed nami obce strony, przeciwległe kierunki, nieznane galaktyki... odnajdujemy się wzajemnie tylko wśród tego, co dla nas niezmiennie ważne... wśród tego, co musimy mieć przy sobie, choć jest tak daleko... w ciepłych myślach, po nocach układamy puzzle z namiastek... potrzebujemy ich do potwierdzenia, dla pewności, do wyobrażenia sobie całości... tej przewidywalnej, wiecznej, codziennej, aktualnie nieaktualnej... spośród pól, wzdłuż rzeki, z dawnego sierpnia... pojedźmy hen za miasto... hen w to sierpniowe niebo.... wymarzmy dla siebie kolejny beatiful dream na kolejne lata wędrówek po świecie... a potem znów spotkajmy się w pamięci, w tej małej luce pozostałej po spadającej gwieździe... niezapowiedzianie, zupełnie zwyczajnie,  jakby nigdy nic... jak zawsze...

4 komentarze:

  1. Niezapowiedzianie, spontanicznie, marzycielsko- pięknie!!!!!
    ....się zaczytałam...
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. każde nasze marzenie odbija się światłem w kosmosie ..
    by upaść nieobliczalnie na oblicze przechodzącej mrówki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń