(fot.
internet)
przyjacielu,
sierpniowe noce znowu rozbłyskują naszymi życzeniami, świetlistymi szansami
prosto z nieba... przez dłuższy czas pomagaliśmy urzeczywistnić się tamtym, by
dziś móc wymarzyć sobie nowe, choć tak bardzo podobne do tych starych...
starymi fotografiami łatamy dziury w niebie, pozostałe po spadających
gwiazdach... każde nasze marzenie odbija się światłem w kosmosie... jesteśmy
stamtąd... z daleka i z bliska... z wczoraj i z jutra... dziś lecimy, w
pośpiechu łapiemy ogony kolejnych rozpędzonych komet... przed nami obce strony,
przeciwległe kierunki, nieznane galaktyki... odnajdujemy się wzajemnie
tylko wśród tego, co dla nas niezmiennie ważne... wśród tego, co musimy
mieć przy sobie, choć jest tak daleko... w ciepłych myślach, po nocach
układamy puzzle z namiastek... potrzebujemy ich do potwierdzenia, dla pewności,
do wyobrażenia sobie całości... tej przewidywalnej, wiecznej, codziennej,
aktualnie nieaktualnej... spośród pól, wzdłuż rzeki, z dawnego sierpnia...
pojedźmy hen za miasto... hen w to sierpniowe niebo.... wymarzmy dla siebie
kolejny beatiful dream na kolejne lata wędrówek po świecie... a
potem znów spotkajmy się w pamięci, w tej małej luce pozostałej po spadającej
gwieździe... niezapowiedzianie, zupełnie zwyczajnie, jakby nigdy
nic... jak zawsze...
Niezapowiedzianie, spontanicznie, marzycielsko- pięknie!!!!!
OdpowiedzUsuń....się zaczytałam...
:)
to pięknie :* dziękuję!
OdpowiedzUsuńkażde nasze marzenie odbija się światłem w kosmosie ..
OdpowiedzUsuńby upaść nieobliczalnie na oblicze przechodzącej mrówki :)
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń