poniedziałek, 27 lipca 2015

l' éveil

(fot. internet)

pobawmy się snami... we śnie byłam listem w butelce, dryfującym w poszukiwaniu stałego lądu... ze słońcem bawiłam się w chowanego... przez noc szukałam go w nieśmiałych światłach mniejszych gwiazd, by, jak co rano, ono zaskoczyło mnie... szukasz mnie po omacku, w blasku księżyca, w blasku swych oczu... szukasz? to miało być przypadkowe spotkanie gdzieś po drodze... po drodze ze słońcem... po drodze pisanych i z rozmachem skreślanych słów...  przechodzą bose stopy, znikają kolejne ślady na piasku... przechodząc przypadkiem, czasem popatrz pod nogi, obejrzyj się czasem... odnajdź mnie... czasem... przeczytaj pod słońce, to co pokreślone... słońce nas poprowadzi promieniami i liniami przekreśleń, jak lalkarz swoje kukiełki w teatrze... kiedy nasze spojrzenia spotkają się, już nie schowamy się przed sobą... już nie schowamy nieśmiało przed sobą wzroku... już nie schowamy wstydliwie głów w ramiona... już nie schowamy głów w piasek... każdego poranka będziemy spieszyć się na wschód słońca... będziemy patrzeć prosto w jego środek i choć nie będzie raziło... oczy będziemy mrużyć z przyzwyczajenia...

2 komentarze: